Nie ma co ukrywać, że detale kuchenne przysłonią mało stylowe i funkcjonale meble. One są najważniejsze, w miejscu gdzie szykujecie potrawy i gdzie zwykle je jadacie. Jednak są pewne elementy wyposażenia kuchni, które warto polecać. Taki kran, na przykład…
Współczesne baterie kuchenne zaskakują bogactwem form, kolorów oraz stylów, w jakich zostały wykonane. Spójrzmy na ten, stylizowany na staroświecki, nieco rustykalny model. Uwagę przykuwają głównie kurki, które wychodzą wprost z obudowy zlewu. I zdają się być osobnym elementem w kompozycji całego panelu. Oczywiście, całość sprzedawana jest razem i montowana pod blatem – tak by w efekcie otrzymać coś na kształt zabytkowej pompy lub pradawnej dekoracji królewskiej jadłodajni. Do ciemnych, metalicznych barw idealnie pasują marmury i kamienie. Nasza kuchnia od razu nabierze szlachetnego uroku!
Czerwony kolor kranu odnajdzie się w nowoczesnej stylizacji. Mocny, barwny akcent jest czymś na kształt wizualnej prowokacji – zwłaszcza gdy całe wnętrze utrzymane jest w ciemniejszych odcieniach, a otoczenie komponowaliśmy przy użyciu minimalistycznych środków. Na modernistycznym tle pięknie się prezentuję taki soczysty akcent!
Innowacyjna jest też bateria, którą można uruchomić i wyłączyć za pomocą lekkiego uderzenia w obudowę. To wygodne, gdy pracując w kuchni, mamy brudne dłonie i nie chcemy zanieczyścić nimi kurków. Tym bardziej jest to przydatne, że większość armatury wykonuje się dzisiaj z połyskliwych metali – żeby utrzymać je w czystości, warto stosować takie triki technologiczne.
Zresztą, w sklepach z wyposażeniem kuchni nie brak obecnie nowatorskich zastosowań – są więc krany same się wyłączające, gdy nie wyczują ruchu dłoni w zlewie, są krany podświetlane od środka, gdy myjemy coś w zlewozmywaku, a nie chcemy zapalać górnego światła. A są i takie cudeńka, jak baterie zaprezentowane poniżej – gdy leci z nich zimna woda, ma ona – tradycyjny kolor – niebieski. Czerwona barwa cieczy oznacza z kolei ciepłą wodę… I już więcej nie oparzymy się, nieopacznie podkładając rękę pod strumień wrzątku.
Pan kuchenny kran
Posted by Sara in GADŻETY DEKORACYJNE
Nie ma co ukrywać, że detale kuchenne przysłonią mało stylowe i funkcjonale meble. One są najważniejsze, w miejscu gdzie szykujecie potrawy i gdzie zwykle je jadacie. Jednak są pewne elementy wyposażenia kuchni, które warto polecać. Taki kran, na przykład…
Współczesne baterie kuchenne zaskakują bogactwem form, kolorów oraz stylów, w jakich zostały wykonane. Spójrzmy na ten, stylizowany na staroświecki, nieco rustykalny model. Uwagę przykuwają głównie kurki, które wychodzą wprost z obudowy zlewu. I zdają się być osobnym elementem w kompozycji całego panelu. Oczywiście, całość sprzedawana jest razem i montowana pod blatem – tak by w efekcie otrzymać coś na kształt zabytkowej pompy lub pradawnej dekoracji królewskiej jadłodajni. Do ciemnych, metalicznych barw idealnie pasują marmury i kamienie. Nasza kuchnia od razu nabierze szlachetnego uroku!
Czerwony kolor kranu odnajdzie się w nowoczesnej stylizacji. Mocny, barwny akcent jest czymś na kształt wizualnej prowokacji – zwłaszcza gdy całe wnętrze utrzymane jest w ciemniejszych odcieniach, a otoczenie komponowaliśmy przy użyciu minimalistycznych środków. Na modernistycznym tle pięknie się prezentuję taki soczysty akcent!
Innowacyjna jest też bateria, którą można uruchomić i wyłączyć za pomocą lekkiego uderzenia w obudowę. To wygodne, gdy pracując w kuchni, mamy brudne dłonie i nie chcemy zanieczyścić nimi kurków. Tym bardziej jest to przydatne, że większość armatury wykonuje się dzisiaj z połyskliwych metali – żeby utrzymać je w czystości, warto stosować takie triki technologiczne.
Zresztą, w sklepach z wyposażeniem kuchni nie brak obecnie nowatorskich zastosowań – są więc krany same się wyłączające, gdy nie wyczują ruchu dłoni w zlewie, są krany podświetlane od środka, gdy myjemy coś w zlewozmywaku, a nie chcemy zapalać górnego światła. A są i takie cudeńka, jak baterie zaprezentowane poniżej – gdy leci z nich zimna woda, ma ona – tradycyjny kolor – niebieski. Czerwona barwa cieczy oznacza z kolei ciepłą wodę… I już więcej nie oparzymy się, nieopacznie podkładając rękę pod strumień wrzątku.